„Nerve” reżyserii Henry’ego Joosta i Ariel Schulman nie jest wyjątkowo ambitnym filmem, choć w tym przypadku to nic złego. Ekranizacja książki o tym samym tytule to typowa produkcja dla młodzieży, kontrowersyjny, ale nie za bardzo, z łagodnym zakończeniem i oczywiście wątkiem miłosnym. Dokładnie tego się spodziewałam, kiedy zdecydowałam się go obejrzeć, luźnego kina, thrillera dla nastolatków, filmu niewymagającego szczególnego analizowania czy rozwodzenia się nad ukrytym przesłaniem. Przesłanie, jeśli już ktoś się nad nim uprze, jest dość oczywiste: wpływ technologii i skutki powszechnego dążenia do popularności przez nastolatków. Muszę przyznać, że film, choć według mnie ma ogromne pokłady niewykorzystanego potencjału, okazał się być przyjemny. Jest dość naiwny i oczywiście, jak na film dla nastolatków przystało ma przesłodzone zakończenie i sporo niedociągnięć. Jednak ekranizatorzy wcale nie próbowali zrobić z tej historii niczego więcej. Tak po prostu miało być. Prosto, gładko i przyjemnie. Nie chodziło tu o stworzenie ciężkiego dla psychiki, drastycznego materiału i mimo iż, uważam że świetna historia została trochę zmarnowana na taki film, to nie potrafię gniewać się na twórców. Film robi to co ma robić: trzyma w napięciu. Przypuszczam, że nieodłączny element romansu również usatysfakcjonował młodych widzów. Przez cały film ma się wrażenie, iż lada chwila zginie jeden z bohaterów, jednak ostatecznie to się nie dzieje, bo zrobiłby się z tego filmu dramat, a tego najwidoczniej ekranizatorzy nie chcieli i nie do tego zmierzali.
Previous Post: Leon (1994)
Next Post: The Visit (2015)