Film „Zwierzęta nocy” ma bardzo tajemniczy klimat, budzi wyobraźnię odbiorcy. Historia jest przedstawiona w określony sposób, jednak sama nasuwa się chęć interpretacji jej po swojemu. Scenariusz pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi. Film opowiada o właścicielce galerii, która przed piętnastoma laty opuściła męża, swoją wielką miłość. Zrobiła to z próżności, nie chciała być z pisarzem, który nic nigdy nie osiągnie. Nie wspierała męża w jego twórczości, a wręcz zniechęcała go do niej. Po rozstaniu udało jej się wypracować własną ścieżkę kariery, jednak jest bardzo nieszczęśliwa, a obecny mąż nieustannie ją zdradza i nie chce spędzać wspólnego czasu. Pewnego dnia Susan (w jej rolę wcieliła się Amy Adams) otrzymuje paczkę od swojego byłego męża. Znajduje w niej jego bestseller zadedykowany właśnie jej. Czytając książkę odnajduje w niej wiele nawiązań do ich przeszłości. Książka zawiera jednak okrutną i brutalną historię uprowadzenia kobiety, z którą utożsamia się Susan oraz jej córki na oczach jej męża. Myślę, że ten scenariusz nie ma jednego dna. Każdy musi zinterpretować go na swój sposób. Film jest na pewno godny polecenia, a scena uprowadzenia jest szczególnie wstrząsająca i wręcz zapiera dech. Warto też zwrócić uwagę na postać drugoplanową, graną przez Aarona Taylor-Johnsona. Czarny charakter scenariusza, porywacz wzbudzający obrzydzenie, jednak świetnie zagrany przez młodego aktora.